Skip to main content

Śmierć pięknych saren – opowieść o niezwykłym ojcu

Opublikowano: 24.06.2021

Gdybym miała wskazać jedną książkę, w której najpiękniej sportretowano postać ojca, to bez wahania wybrałabym Śmierć pięknych saren - zbiór wspomnieniowych opowiadań czeskiego pisarza Oty Pavla, dla którego taki powrót do sielskiej krainy dzieciństwa stał się formą terapii na zdiagnozowaną u niego schizofrenię. Przez pryzmat dziecięcej, bezkrytycznej, pełnej zachwytów dla świata i ludzi wyobraźni niespiesznie wiedzie on tę niemal baśniową literacką podróż.

To jest jedyna jak dotąd książka, po którą sięgnęłam uwiedziona urokiem samej dedykacji. Owszem, miałam zamiar ją przeczytać w jakimś bliżej nieokreślonym „kiedyś”, a ponieważ znienacka wpadła mi w ubiegłym roku w rękę, otwierając się, nomen omen, na stronie z dedykacją i to właśnie ona ostatecznie przesądziła, że to odległe „kiedyś” przeistoczyło się w natychmiastowe teraz, dziś!

Mamusi, która miała za męża mojego tatusia – czy się da nie oczarować tak ujmującej swą prostodusznością dedykacji? I choć głównym bohaterem książki jest bez wątpienia tatuś (tym czułym zdrobnieniem tak zawsze przez syna nazywany) autora - Leon Popper, to zadedykowanie jej mamusi, jak się później okazuje, jest w pełni uzasadnione. To ona z pobłażliwością i wyrozumiałością dla fanaberii i wyczynów męża, raz po raz starając się jego szaleństwo okiełznąć, czuwa nad tym, by rodzina funkcjonowała w jako takiej normalności. Bo tatuś jest postacią absolutnie wyjątkową i nieprzewidywalną.

Najlepiej definiuje go sama żona (katoliczka), w chwilach zniecierpliwienia nazywając małżonka (żyda) swoim miszuge, czyli kimś pośrednim pomiędzy szaleńcem, postrzeleńcem a durniem. Bo i taki też trochę był, ale przede wszystkim był człowiekiem z niezwykłą fantazją i charyzmą, niepoprawnym marzycielem i entuzjastą, wizjonerem, pełnym coraz to nowych pomysłów, które z miejsca wprowadzał w czyn. A że miał wdzięk i urok, to do swych szalonych przedsięwzięć prędko zjednywał sobie ludzi, również do szalonych pomysłów na zarobkowanie. Tu oprócz nielicznych porażek odnosił wręcz oszałamiające sukcesy: jako komiwojażer i sprzedawca lodówek odkurzaczy Elektrolux stał się w na tym polu niekwestionowanym krajowym liderem. Do tego stopnia, że sprzedawał je z powodzeniem nawet w niezelektryfikowanych wioskach. W czasach prosperity miast umieścić rodzinę w luksusowym apartamencie, wynajął dlań starą chałupę na skraju wsi, wierząc w możliwości synów i świat, który stanie przed nimi otworem i będzie im dane zobaczyć bulwary Paryża, drapacze chmur Nowego Yorku, ale może nie będą już mogli zamieszkać w chacie, gdzie w piecu pachnie chleb, a w kierzance ubija się masło. Wśród wielu pasji miał tę jedną najważniejszą - łowienie ryb, którą zaraził synów. W ich w oczach te łowione z tatusiem stawały się wielkie jak krokodyle.

Nawet  z koszmaru wojny i holocaustu, dzięki odwadze podszytej trochę brawurą i lekkomyślnością, ale i hartowi ducha tatusia, rodzina wychodzi bez szwanku. Już przed samym jej spodziewanym nadejściem, gdy wszyscy wokół szykują zapasy żywności, tatuś narratora, człowiek niewykształcony, lecz wartość tego wykształcenia bardzo ceniący, nabywa za pokaźną kwotę popiersie wielbionego przez Czechów prezydenta Tomasa Masaryka, tłumacząc rodzinie, że „każdy powinien mieć w domu takiego porządnego i wykształconego człowieka, jakim był pan prezydent”. Jego niefrasobliwość paradoksalnie ratuje mu i jego rodzinie życie, np. wtedy gdy na widok przybyłych do jego domu gestapowców, wiedziony nagłym skojarzeniem, reaguje spontanicznym stwierdzeniem, że wyglądają panowie jak cała gmina żydowska razem wzięta. Co tych wprawia w taką dezorientację, że opuszczają dom, zostawiając równie osłupiałą rodzinę, jeszcze chwilę wcześniej spodziewającą się najgorszego.

Choć ten obraz tatusia, przefiltrowany ciut przez dziecięcą, bezkrytyczną wyobraźnię, z lekką domieszką dorosłej ironii, może się wydawać prawdopodobny jedynie jako literacka kreacja, to Leon Popper taki właśnie był. O czym można też przeczytać w biograficznej książce Ota Pavel. Pod powierzchnią Aleksandra Kaczorowskiego, do czego serdecznie zachęcam.

/Bibliotekarz poleca - Wypożyczalnia Główna/