Olimpiady, jak wszyscy wiemy, nie zdarzają się zbyt często. Być może dlatego właśnie czekamy na nie z niecierpliwością i dużym podekscytowaniem.
Ósmego dnia ferii letnich Filia "Chorzeń" zrobiła dzieciom uczestniczącym w nich małą mini olimpiadę, w której to zawodnicy podzieleni na grupy, mogli wykazać się po trosze kondycją, logiką, a także refleksem.
W ruch szło to, co bezpieczne w takim miejscu jak biblioteka z ograniczoną ilością przestrzeni: balony, woreczek z grochem (czyli popularna zośka), gazety, piankowe koraliki, piłeczka ping-pongowa, a przede wszystkim umysł, nogi, ręce i zdolności manualne.
Nasze dzieci mają w sobie wszystko, co jest im potrzebne by dobrze rozegrać każde zawody, w związku z czym było mnóstwo zabawy, ruchu i niewymuszonej radości.
Wszyscy zawodnicy, niczym ciocia Jadzia z opowiadania Olimpiada, która zawojowała cały stadion nie tylko swoim niespodziewanym rzutem dyskiem, ale i całą swoją dużą osobą, czuli się jak główni rozgrywający i opuścili bibliotekę z poczuciem fizycznego wyczerpania i radosnego spełnienia. Wygrana drużyna została oczywiście nagrodzona gromkimi brawami.